Najnowszy Komentarz - WYBORY

Szanowni Klienci, w poniedziałek (2 czerwca) zmieniliśmy skład naszego portfela. Po zrealizowaniu zleceń portfel będzie wyglądał następująco: złoto: 40%; surowce: 40%; short: 20%. W... Czytaj całość

Komitet Inwestycyjny
06 czerwiec 2025
WYBORY

Szanowni Klienci, w poniedziałek (2 czerwca) zmieniliśmy skład naszego portfela. Po zrealizowaniu zleceń portfel będzie wyglądał następująco: złoto: 40%; surowce: 40%; short: 20%. W najstarszych polisach Generali fundusz Generali Złota nie jest dostępny, tak więc fundusz Generali Portfel Zagraniczny Surowcowy stanowi 80 procent.

Na decyzję o zmianach w portfelu wpływa wiele czynników, ale jak Państwo wiedzą, najczęściej są to wnioski wyciągane na podstawie analizy technicznej różnych rynków. Tym razem, udział innych czynników mających wpływ na bieżącą decyzję był znacznie większy i wiązał się, w sposób oczywisty, z wynikami niedzielnych wyborów. Abstrahując od polityki i od naszych poglądów, skupiliśmy się jedynie na wpływie wyniku wyborów na nasz rynek kapitałowy.

Zaczynając trochę od końca, pozwolę sobie na postawienie tezy, by potem próbować ją uzasadnić.

Zakładaliśmy, że gdyby wygrał Trzaskowski, zdecydujemy się znacznie powiększyć naszą pozycję w funduszach akcyjnych i zachować w mniejszym wymiarze złoto i surowce. W przypadku wygranej Nawrockiego planowaliśmy sprzedać posiadane dotychczas fundusze akcyjne, zamieniając je na relatywnie niewielką pozycję zarabiającą na spadkach (short). Zgodnie z założeniami właśnie tak zrobiliśmy, o czym w szczegółach wspomniałem na początku komentarza.

Poniżej postaram się to uzasadnić, wykorzystując również opinie agencji ratingowej Moody’s oraz Piotra Kuczyńskiego, jednego z najbardziej doświadczonych analityków giełdowych, którego analizy często są zbieżne z naszymi.

„zakładam, że koniunktura na giełdzie będzie dużo gorsza, niż byłaby za Trzaskowskiego, ale że będzie podstęp, wywołanie wrażenia, że to bez znaczenia, że kurz opadł i można już akcje kupować”
To słowa Kuczyńskiego, które potem rozwija i uzasadnia w wywiadzie dla gazety „Parkiet”.

Z grubsza zgadzamy się z tą tezą, a oto argumenty:

• Wygrana Nawrockiego była zaskoczeniem. Zdecydowana większość sondaży wskazywała na inny wynik. Tak więc trudno mówić, że portfele były puste i przygotowane na negatywny scenariusz, jak chociażby miało to miejsce w 2023 roku, w wyborach parlamentarnych, po których zaczęły się dość dynamiczne wzrosty.

• Dziś już możemy założyć, że będziemy mieli do czynienia z kontynuacją impasu na linii rząd, prezydent, a chaos tym spowodowany zamiast trwać jeszcze tylko dwa miesiące przeciągnie się na lata.

• Wspomniany impas będzie prowadził również do blokowania działań korzystnych dla gospodarki i rynku kapitałowego

• Zaskakujący, dynamiczny wzrost naszej giełdy, w pierwszym kwartale tego roku, był wywołany przez kapitał zagraniczny. Do kwietnia mieliśmy do czynienia z odpływami z funduszy akcyjnych. Tak, w przeciwieństwie do kierunku rynku i kapitału zagranicznego, zachowywali się polscy inwestorzy. Dopiero od kwietnia nieśmiało pokazały się napływy do funduszy. Hossę kreowali inwestorzy zagraniczni i oni w dalszym ciągu mają w portfelach mnóstwo naszych akcji. Jeszcze nie mieli kiedy się ich pozbyć. Skoro tak, to powinni, a mają takie możliwości, pokazać swoimi działaniami, ze przecież nic się nie stało, poprawić nastroje i dopiero w późniejszym okresie przystąpić do sprzedaży, tym bardziej, że Nawrocki będzie mógł zacząć działać dopiero w sierpniu.

• Spodziewany impas, to chaos długoterminowy, który będzie liczony w latach, a jeżeli perspektywa długoterminowa nie jest korzystna, to raczej należy się spodziewać odpływu zagranicznego kapitału. Wcześniejsze założenia i oczekiwania, że wygra Trzaskowski i na długie lata będziemy mieli stabilizację i przewidywalność wygenerowały przypływ kapitału w pierwszym kwartale. Teraz należy się spodziewać odwrotnego kierunku.

• Gdyby wygrał Trzaskowski moglibyśmy zobaczyć reakcję taką, jaką widzieliśmy w Rumunii, kiedy w ciągu dwóch tygodni indeks giełdy rumuńskiej wzrósł o prawie 13 procent. Polska giełda, w poniedziałek, otworzyła się spadkiem wynoszącym około -3%. Potem, zgodnie ze scenariuszem nastąpiła obrona, która może jeszcze przez jakiś czas potrwać.

• Nawrocki będzie utrudniał dokończenie najważniejszej, również z punktu widzenia gospodarki, reformy wymiaru sprawiedliwości.

• Polskie ustawodawstwo jest, niestety, bardzo podatne na prezydenckie veto, co siłą rzeczy przełoży się na brak możliwości przeprowadzenia niezbędnych reform, a co za tym idzie możliwy jest ciągły impas instytucjonalny.

• Blokowanie reform przez Nawrockiego oznacza, ze mogą utrzymywać się trudności w dostępie do dalszych funduszy z KPO, ponieważ niezbędne reformy związane z kluczowymi etapami KPO będą nadal blokowane

Powyższe wnioski to „fundamenty”, ale pojawiły się także sygnały płynące z analizy technicznej. W załączniku numer 1 prezentujemy przebieg wykresu indeksu WIG-BANKI, z zaznaczonymi sygnałami z systemu, którym również się posługujemy. Jak Państwo wiecie udział banków w głównym indeksie naszej giełdy jest największy i w dalszym ciągu mamy do czynienia z sytuacją, że bez banków nie ma hossy, ani bessy. W skrócie, brązowa kreska i czerwone kropki to sygnały sprzedaży. Nie są one oczywiście idealne, ale im mają dłuższy zasięg, tym są bardziej skuteczne. Poprzedni taki sygnał pojawił się na początku maja ubiegłego roku i okazał się być trafnym sygnałem. Indeks banków spadał do końca 2024 roku, spychając jednocześnie WIG20. Mieliśmy wówczas pozycję krótką , która dzięki temu zyskiwała. Dziś wygląda to bardzo podobnie.

Biorąc wszystko powyższe pod uwagę uważamy, że relatywnie mała pozycja krótka jest najbardziej adekwatna do sytuacji na polskiej giełdzie. Jeżeli będziemy mieli rację, a kapitał zagraniczny w pewnym okresie zdynamizuje wychodzenie z naszej giełdy, wówczas powinniśmy zobaczyć przyspieszenie spadków. Kierunek ruchu indeksów jest mniej istotny. Ważne, aby mieć właściwe fundusze. Jeżeli będzie spadało, zarobimy. Jeżeli z jakiegoś powodu kapitał zagraniczny postanowi inaczej, również postaramy się do tego dopasować.

O polskim rynku było aż nadto, ale na szczęście nie musimy ograniczać się jedynie do naszego parkietu. W portfelu mamy 40% funduszu Portfel Zagraniczny Surowcowy, a w przypadku najstarszych polis Generali, 80 procent.

W załączniku numer 2 prezentujemy przebieg tegoż funduszu w interwale miesięcznym. Powiększenie naszej dotychczasowej pozycji w tym funduszu wynikało, przede wszystkim, z sygnału wygenerowanego na wykresie indeksów surowcowych, ale też na wykresie tego konkretnego funduszu. W latach zakończonych w panice covidowej, mieliśmy do czynienia z klasyczną surowcową bessą. Od wiosny 2020 roku, aż do początku agresji Rosji na Ukrainę, mieliśmy pierwszą długoterminową falę wzrostową, w zasadzie dotyczącą wszystkich surowców.

Fundusz początkowo uporał się z oporem na zielonej średniej, by potem potwierdzić zdecydowaną tendencję wzrostową, pokonując niebieską średnią (100-miesięczna). Po wejściu surowców w korektę, wspomniana niebieska średnia okazała się być ważnym wsparciem ( początek 2024 roku ), od którego to wsparcia fundusz rozpoczął kolejną falę wzrostową. Przez dłuższy czas wycena tego funduszu utknęła w kleszczach pomiędzy nowym oporem na fioletowej średniej, a pomocniczym wsparciem na zielonej średniej, pięćdziesiątce. Po kilku próbach sforsowania oporu, wydaje się, że właśnie mamy do czynienia z jego pokonaniem (zielona strzałka). Z technicznego punktu widzenia, taki układ w zasadzie powinien zwiastować przyspieszenie wzrostów i zdobywanie nowych poziomów. Ma to jednocześnie uzasadnienie ze zdecydowanym umocnieniem się pary walutowej EUR/USD, której kierunek zmian jest skorelowany z zachowaniem wycen surowców. Ponadto ryzyko tej pozycji, mierzone relatywnie niewielką odległością do linii obrony, jest jak najbardziej akceptowalne.

Wreszcie złoto, które w portfelu posiadamy już ponad rok (wyjątek najstarsze polisy Generali),a które stabilizowało nasz portfel w najtrudniejszych momentach.

W załączniku numer 3 prezentujemy przebieg wykresu złota (dolary za uncję) od początku hossy, rozpoczętej na początku tego stulecia. Ówczesna hossa wywindowała cenę złota z poziomu 250 USD do prawie 2000 USD za uncję we wrześniu 2011 roku. Wartość złota powiększyła się w tym czasie aż ośmiokrotnie, a hossa trwał 10 lat

Potem nastąpiła naturalna bessa, która trwała do roku 2019 i zmniejszyła wartość złota o połowę.

Następnie przez kilka lat powróciliśmy w rejony notowań z 2011 roku, ale początek nowej fali wzrostowej, czyli pokonanie poprzednich szczytów, to dopiero początek ubiegłego roku.

Przez półtora roku wycena złota powiększyła się „dopiero” o jakieś 70%, a hossa trwa zaledwie półtora roku, co w porównaniu z poprzednią hossą, to dopiero początek.

Oczywiście trochę żartuję, ale chciałem tylko pokazać, że nie ma co się obawiać, że „już dużo urosło” Tak naprawdę dopiero spadek poniżej czerwonej średniej będzie zwiastował koniec tendencji wzrostowej. Nikt nie wie jak długo będzie rosło, ale na pewno nie zamierzamy szukać tego szczytu, bo – po pierwsze, szczyt znajdzie się sam, a po drugie, próbując sprzedać na szczycie, najczęściej gubi się dobrą pozycję. Nie ma co się oszukiwać, trafienie ze sprzedażą w samą górkę, to iluzja. Sprzedać należy wtedy, kiedy ten długoterminowy trend zacznie wygasać.

P.S. Na dzisiejszych spadkach (06/06/25: -2,61%) już zarabiamy

"Do przerwy 0:1"

Do każdej transakcji trzeba się jak najlepiej przygotować i zaplanować strategię na każdy “mecz”.
Ostateczny wynik i tak poznamy po końcowym gwizdku, bo w czasie meczu (roku) wszystko może się zdarzyć.