Najnowszy Komentarz - CIEKAWE MIEJSCE

Najbardziej znany inwestor giełdowy, Warren Buffett (93 lata) miał szereg ponadczasowych powiedzeń, które każdy inwestor powinien znać na pamięć. Jedno z najważniejszych brzmi: „dwie... Czytaj całość

Komitet Inwestycyjny
28 sierpień 2020
„CZASEM SŁOŃCE, CZASEM DESZCZ”

Ostatni komentarz pisaliśmy dość dawno, bo na przełomie czerwca i lipca. W naszym portfelu niewiele się zmieniło. Nadal posiadamy 25 procent portfela w funduszu typu „short” , zarabiającym na spadkach, ale też 25 sierpnia złożyliśmy zlecenie zakupu funduszu reprezentującego rynek chiński. Jak zwykle ostatnio skład portfela na platformie AXA jest inny. Nie ma tam dostępu do funduszy typu „short” oraz do funduszu reprezentującego Chiny.
Z inwestowaniem na giełdzie czasami jest tak jak z jazdą samochodem. Jeżeli pokonujemy jakąś trasę w słoneczny dzień, wszystko przebiega sprawnie i przyjemnie, a efekt, czyli w tym przypadku czas dotarcia do celu jest lepszy, niż można było zakładać. Kiedy pada, pokonanie tej samej trasy wymaga większego wysiłku i koncentracji, a efekty są po prostu gorsze.
Podobnie jest na giełdzie. Czasami metoda, którą stosujemy, sprawdza się w określonych warunkach giełdowych dobrze. Wszystko przebiega bez zakłóceń, a wykonywane transakcje są oczywiste i przynoszą spodziewane efekty, czyli zysk. Czasami jednak mamy do czynienia z sytuacją, kiedy nasza metoda nie funkcjonuje tak, jak byśmy tego oczekiwali. Określone warunki giełdowe są inne, niż zwykle i trudno je nawet porównać z podobnymi sytuacjami w przeszłości. Wtedy jest po prostu trudno. Trzeba włożyć znacznie więcej pracy, uwagi i koncentracji, a efektów nie widać, co oczywiście irytuje zarówno nas, jak i przede wszystkim klientów. Anomalie na giełdzie nie są oczywiście niczym niezwykłym i zdarzają się od czasu do czasu. Niekiedy anomalia są przyjemne, określona metoda akurat w danych okolicznościach może okazać się bardzo dobrze dopasowana, co przynosi zyski. Innym razem, tak jak w ostatnim okresie bywa gorzej. Nie można jednak wykonywać „nerwowych ruchów” i próbować na siłę „coś” natychmiast zmienić, „coś” poprawić. W takich wypadkach, szczególnie na giełdzie sprawdza się często przysłowie „lepsze jest wrogiem dobrego”. Uważamy, że trzeba być konsekwentnym w działaniach zgodnych z własnymi założeniami i nie ulegać presji własnej i otoczenia. Wcześniej, czy później to przyniesie pożądany skutek. Przykładem może być 2016 rok, kiedy to osiągnęliśmy dwucyfrowy zysk na portfelu, mając jeszcze na początku listopada niewielką stratę.
Ten przydługi wstęp odzwierciedla w jakimś stopniu nasze nienajlepsze samopoczucie związane z brakiem satysfakcjonujących wyników. Jeżeli spojrzymy z pewnego oddalenia na to co dzieje się na rynkach od 3 miesięcy, to okaże się, że tak naprawdę rośnie rynek amerykański, a reszta stoi w różnych co do zakresu trendach bocznych. Odnośnie wspomnianych anomalii giełdowych, weźmy pod lupę amerykański indeks S&P500, który właśnie ustanowił nowy rekord pokonując rekordowe poziomy z lutego. Okazuje się, że nowe 52-tygodniowe maksima ustanowiło zaledwie 6% spółek z tego indeksu. Od czasu ustanowienia poprzednich rekordów w lutym, większość akcji z tego indeksu jest ciągle na minusie. Lokomotywą hossy jest garstka technologicznych gigantów. Waga w indeksie największych pięciu spółek jest najwyższa od dekad i wynosi około 25% całego indeksu, składającego się przecież z 500 spółek.
Ponadto nastąpił „totalny” rozjazd pomiędzy giełdą, a fundamentami makroekonomicznymi. To nie jest nic nadzwyczajnego, ale w takich rozmiarach i w tak krótkim czasie nie miało to miejsca. S&P500 zdążył odrobić całe straty z krachu, ale zyski spółek ciągle maleją. Zysk na akcję zmalał w ciągu ostatnich dwóch kwartałów o 20 procent i według prognoz w III kwartale ma spaść do 30 procent, natomiast dołka w wynikach spółek należy spodziewać się w IV kwartale, a potem ma trwać odbudowa zysków przez kolejny rok. W odróżnieniu od podobnych zdarzeń w przeszłości, nowy rekord S&P500 znacząco wyprzedził rekord zysku spółek z tego indeksu. To stwarza oczywiście ryzyko, wynikające z faktu, ze w cenach akcji wkalkulowana jest już cała oczekiwana poprawa, która nawet jeszcze się nie zaczęła.
Podobne anomalie można znaleźć również na innych rynkach, chociażby w polskim WIGu20, gdzie największą kapitalizację (akcje pomnożone przez kurs) ma dziś CD-Projekt, a nie żadna z ze spółek ze stajni tak zwanych „championów narodowych”. Udział CDR w całym WIG20 to już 14 procent, co najlepiej było widoczne na dwóch ostatnich sesjach. Pod koniec sesji środowej podano informację o pracach nad grą mobilną „w świecie Wiedźmina” na co akcje CDR podrożały o 12,94% w ciągu dwóch dni, wpływając na wzrost indeksu o 1,81%. WIG20 wzrósł w tym czasie o 1,38%, co oznacza, że sumarycznie pozostałe spółki zanotowały spadek. Oczywiście wspomniany przykład to nic nadzwyczajnego, ale jeżeli spojrzymy na rozjazd poszczególnych indeksów z polskiego rynku, to nie zdarza się to często. I tak, od początku roku WIG20 osiągnął wynik -14,1%. Indeks WIG-GAMES wzrósł o 77,5%. WIG-BANKI spadły w tym czasie o -41,6%, a WIG-PALIWA o -29,3%.
Przykłady „nowych zdarzeń”, które trudno porównać z analogicznymi w przeszłości można by mnożyć, jednak dla nas największą niespodzianką i jednocześnie trudnością w ocenie sytuacji był brak drugiej fali spadkowej, tak zwanego podwójnego dna. Tak jak pisaliśmy w poprzednich komentarzach w ostatnich dwudziestu latach, każdy większy spadek indeksów miał co najmniej dwa dołki i nigdy nie kończył się formacją „V”, aż do tego roku, co przyznajemy, było dla nas zaskakujące. Oczywiście, teraz po fakcie mogliśmy lepiej uwzględnić szybkość i ilość drukowania pustego pieniądza przez banki centralne. Szalka z gotówką została wystarczająco mocno doważona, aby druga szalka z papierami (akcjami) podniosła się niezależnie od wszystkich innych czynników. Dziś jest trochę trudniej ocenić na ile wzrost cen zrównoważył już szalkę z gotówką, jednak nadal można posłużyć się niektórymi narzędziami.
Wracając do polskiego rynku. W załączniku numer 1 prezentujemy przebieg indeksu WIG20. Proszę zwrócić uwagę, że od początku czerwca niewiele się zmieniło i pozostajemy w zakresie zaznaczonego prostokąta. Zbliżamy się jednak do rozstrzygnięcia dylematu „góra, czy dół ?” Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wyjście w górę powyżej fioletowej średniej 200-sesyjnej powinno zaowocować kolejnym ruchem w górę, natomiast pokonanie w dół zielonej średniej 50-sesyjnej powinno zapoczątkować ruch w dół. W pierwszym przypadku będziemy zamykali naszą pozycję krótką, natomiast na drugi wariant jesteśmy przygotowani.

W załączniku numer 2 prezentujemy indeks rynku chińskiego, najbardziej skorelowany z funduszem, którym dysponujemy (JPM Greather China). W tym przypadku zdecydowaliśmy się zareagować na podwójny sygnał kupna. Pierwszy to wyjście górą z zaznaczonego na żółto zakresu wahań. Drugi to sygnał na wskaźniku MACD, zaznaczony zieloną strzałką. Wsparciem i jednocześnie naszą linią obrony jest zielona średnia 50-sesyjna.

Na koniec pewne spostrzeżenie. W załączniku nr 3 prezentujemy parę walutową EUR/USD w interwale kwartalnym. Według naszej oceny być może jesteśmy świadkami długoterminowej zmiany tendencji. Zakładamy, że jeżeli opór na testowanym ostatnio poziomie 1,20 zostanie przełamany, powinno to skutkować dużym wzrostem nawet w okolice 1,60 lub 2,00. Jeżeli tak by się stało to zakładamy doważenie naszego portfela w instrumenty skorelowane ze wzrostem EUR/USD. Niektóre z tych funduszy są już po pierwszej fali wzrostu, jednak nowa ewentualna tendencja na EUR/USD może spowodować rozpoczęcie kolejnej, ale o tym szerzej w następnym komentarzu.

"Do przerwy 0:1"

Do każdej transakcji trzeba się jak najlepiej przygotować i zaplanować strategię na każdy “mecz”.
Ostateczny wynik i tak poznamy po końcowym gwizdku, bo w czasie meczu (roku) wszystko może się zdarzyć.