Najnowszy Komentarz - POD KONTROLĄ

Ostatni komentarz opublikowaliśmy tuż przed wyborami w USA. Poniżej posłużę się cytatem z tego komentarza: „Biorąc powyższe pod uwagę uważam, że powyborczy scenariusz wzrostowy... Czytaj całość

Komitet Inwestycyjny
11 lipiec 2022
INFLACJA, CZY RECESJA, OTO JEST PYTANIE

Po dłuższej przerwie od ostatniego komentarza, przyszedł czas na odniesienie się do ostatniego okresu na rynku, naszych działań i przewidywań na przyszłość.
Pierwsze półrocze na giełdach było wyjątkowo słabe zarówno dla akcji, ale też, a może szczególnie dla obligacji i funduszy obligacyjnych, o czym szerzej w dalszej części komentarza. Przytoczę suche liczby: WIG20: -25,2%; S&P500 (USA): -20,6%; DAX(Niemcy): -19,5%; FTSE(Wielka Brytania): -20,5%; CAC40(Francja): -17,20%; NIKKEI(Japonia): -8,7%; SNX(Chiny): -9,0% TBSP (indeks obligacji skarbowych): -9,4%

Wykres naszego portfela (załącznik nr1) za ostatnie pół roku tym bardziej wygląda okazale. Wynik w okresie 8 lipca vs. 8 stycznia to +13,68% (zrzut z ekranu z konta obsługiwanego przez nas klienta w przypadku produktu Generali, z dnia 8 lipca)

Wynik ten uzyskaliśmy utrzymując portfel składający się w 60 procentach z funduszu zarabiającego na spadkach (Ipopema Short) oraz w 40 procentach z funduszami skorelowanymi ze złotem.
Ostatnio zdecydowaliśmy się na dwie zmiany, które przemeblowały dosyć znacznie skład naszego portfela. Po pierwsze 30 czerwca sprzedaliśmy fundusze skorelowane ze złotem i zamieniliśmy je na fundusze obligacji. Natomiast w ostatni piątek (8 lipca) zmniejszyliśmy zaangażowanie w funduszu Ipopema Short z 60- do 25-procentowego udziału w portfelu, powiększając jednocześnie udział funduszy obligacji do 75 procent. Tak więc w wyniku realizacji piątkowych zleceń nasz portfel na dziś składa się z funduszy obligacji: 75% wartości portfela oraz funduszu zarabiającego na spadkach: 25% wartości portfela.

Poniżej postaram się uzasadnić ostatnie nasze decyzje:
Sprzedaż „złota” wynikała z realizacji naszej linii obrony (stop loss), którą w przypadku złota była tygodniowa średnia 100-tygodniowa. W przypadku poprzednich korekt stanowiła ona doskonałe wsparcie, od którego kurs złota wielokrotnie się odbijał i rozpoczynał ruch w górę. Tym razem średnia ta została pokonana w dół, a więc konsekwentnie zamknęliśmy pozycję w funduszach złota. Jak się okazało już po kilku dniach była to właściwa decyzja, bo do dziś kurs złota zanotował ponad 4,5% spadek notowań.
Jak już wspominaliśmy wyżej, złoto zamieniliśmy na fundusze obligacji. Wbrew pozorom, fundamentalnie z tego samego powodu, ale zanim o tym, to krótko powiem o przyczynach znacznego skrócenia pozycji w funduszu Ipopema Short (z 60 do 25 procent portfela).

W załączniku numer 2 prezentujemy wykres WIG20 w ujęciu tygodniowym. W ubiegłym tygodniu mieliśmy do czynienia z pokonaniem wsparcia w okolicach 1650 punktów. Na sesji wtorkowej WIG20 spadł około 3 procent schodząc do najniższego poziomu w tym roku (1634 punkty), tym samym potwierdzając długoterminowy trend spadkowy. Oczywiście nasza 60-procentowa pozycja, w tym momencie była jak najbardziej właściwa. Jednak zejście poniżej zaznaczonej na wykresie, poziomej, zielonej linii wsparcia okazało się z perspektywy końca tygodnia, klasyczną pułapką. Przez następne dwie sesje mieliśmy do czynienia z dynamicznym wzrostem, negującym wydźwięk wtorkowej sesji. W obrazie długoterminowym rynku, tak naprawdę nic się nie zmieniło i trend spadkowy nadal jest zachowany. W krótszym horyzoncie czasu, zachowanie rynku opisane wyżej może jednak skutkować korektą wzrostową, na przykład do zaznaczonej na wykresie podwójnej zielonej linii poziomej na poziomie w okolicach 1860 punktów. Możliwość wystąpienia wzrostowej korekty wzmacnia fakt pojawienia się, zaznaczonego żółtymi liniami „klina”, który również często zwiastuje zmianę tendencji w krótkim okresie. Nadal jednak, zarówno z przyczyn fundamentalnych, ale również wynikających z analizy wykresu w dłuższym interwale czasowym, zakładamy, że potencjał spadkowy nie został wyczerpany. Obecnie, bazowym dla nas scenariuszem jest wystąpienia korekty wzrostowej, jednak jeżeli ona nie wystąpi lub będzie słabnąć rozważymy ponowne powiększenie pozycji typu „short”.
Jeżeli polska gospodarka wchodzi w okres spowolnienia, to zakładamy rozpoczęcie na rynku akcyjnym trendu bocznego. Jeżeli jednak obserwowane już spowolnienie, miałoby się przerodzić w recesję lub precyzyjniej mówiąc, w głowach analityków i zarządzających funduszami, byłaby to myśl przewodnia, to ewentualny trend boczny szybko może wrócić do kontynuacji trendu spadkowego.
W ten oto sposób, powoli dotarliśmy do głównej obecnie naszej pozycji w portfelu, czyli funduszy obligacji skarbowych (75% portfela). Jak Państwo wiecie, bardzo rzadko mieliśmy w portfelu fundusze obligacji, tym bardziej więc należy się Państwu trochę wyjaśnienia, skąd taka zmiana. Pozwolę sobie wymienić przyczyny naszej ostatniej decyzji:
Jesteśmy po historycznym „krachu” na rynku obligacji skarbowych.

W załączniku numer 3 prezentujemy przebieg wykresu funduszu UFK Generali Obligacji PLUS, który zresztą wygląda podobnie do wszystkich innych funduszy obligacji skarbowych, reprezentowanych przez indeks TBSP, o którym wspominaliśmy na początku komentarza. Zakres czasowy wykresu to ostatnie osiem lat. Jak widać ostatni krach „zabrał” oszczędności obligacyjne z ośmiu lat. Ten, kto kupił fundusz w 2014 roku, zakładając spokojny przyrost oszczędności, właśnie w ostatnich miesiącach został oblany kubłem zimnej wody i wrócił ze stanem posiadania do stanu z 2014 roku. Nominalnie, bo uwzględniając ostatnią inflację jest na minusie. Tak przy okazji, to kolejny dowód na to, że nie ma „dobrych” i „bezpiecznych” inwestycji, funduszy itd. Jest tylko dobry lub zły czas na posiadanie poszczególnych klas aktywów.

Spadki na rynku funduszy obligacji zaczęły się w październiku, a więc przy okazji pierwszej podwyżki stóp procentowych. To oczywiście zaskoczyło rynek, bo przecież prezes Glapiński zarzekał się, że on podwyższać stóp procentowych nie zamierza.

Proszę pamiętać, że obligacje stałokuponowe reagują w prosty sposób. Jeżeli rośnie stopa procentowa, czyli rosną rentowności papierów dłużnych, to ceny tychże, a więc obligacji będą spadać, aby dostosować wielkość oprocentowania (kupon) do bieżącej rentowności. Ceny zaczęły więc spadać, tym szybciej, im szybciej Glapiński zamieniał się z „gołębia” w „jastrzębia”, czyli coraz bardziej chciał podwyższać stopy procentowe.

Takie działania w obliczu rosnącej inflacji są oczywiście uzasadnione. Utrudnienie dostępu do taniego pieniądza powinno inflację hamować. Inna sprawa, że akurat na polskim rynku mamy dwie przeciwstawne ścieżki. Glapiński utrudnia dostęp do pieniądza, a Morawiecki nadal rozdaje nasze pieniądze. Stąd efekty walki z inflacją są mizerne.
Jednak pojawia się inny ważny „GRACZ” . Mianowicie, tym graczem jest potencjalna recesja, która z natury rzeczy schładza chęć zakupów, uniemożliwia łatwe podnoszenie cen, a tym samym hamuje inflację.

Na ostatnim posiedzeniu, w ubiegłym tygodniu RPP podniosła główną stopę procentową jedynie o 50 punktów bazowych, czyli z 6 procent do 6,5 procent, a więc jedynie o pół punktu procentowego.
Taki ruch może świadczyć o dylemacie jaki pojawił się w rozważaniach RPP (Rada Polityki Pieniężnej). Czy ważniejsza jest walka z inflacją, czy też pojawiły się duże obawy o wejście naszej gospodarki w recesję, a to mogłoby skłonić RPP do rychłego zakończenia cyklu monetarnego zacieśnienia.
Rosnące ryzyko spowolnienia gospodarczego, ale nawet recesji. Załamanie na rynku kredytów hipotecznych (60-procentowy spadek wartości wniosków o kredyt rok do roku) jest jednym z sygnałów, że obecne zacieśnienie prowadzi już do schłodzenia popytu w gospodarce. Również mocny spadek części surowców (głównie metali przemysłowych i niektórych produktów rolnych) na światowych rynkach ma też związek ze schładzaniem popytu.

Spadek cen złota (pisałem o tym wyżej) również świadczy o stopniowym hamowaniu oczekiwań inflacyjnych.

Oczywiście duża bieżąca inflacja, osłabienie złotego względem głównych walut nadal sprzyja nakręcaniu inflacji. Również luźna polityka fiskalna, w przededniu roku wyborczego są z kolei proinflacyjne.

Tak, czy inaczej pojawiło się już dość dużo czynników, które mogą spowodować zahamowanie dalszych podwyżek stóp procentowych. Wówczas mocno przeceniony rynek obligacji skarbowych powinien charakteryzować się spadkiem rentowności, a tym samym wzrostem cen obligacji i wycen funduszy obligacyjnych.

O tym co w punkcie 11 świadczy też zachowanie pojedynczych drobnych inwestorów. Ci, którzy posiadali fundusze obligacji właśnie pod koniec czerwca nie wytrzymali. Zamknęli je z dużą stratą i dali się namówić na „obligacje inflacyjne”. W pierwszym roku zarobią 5%, ale w kolejnych przy spadku inflacji zarobią mniej, niż w przypadku posiadania dotychczasowych funduszy obligacji.
Wracając jeszcze do wykresu numer 3. Po raz pierwszy od ośmiu lat pojawiły się dywergencje wzrostowe, zaznaczone zielonymi kreskami i dużymi pomarańczowymi elipsami. To również, czysto technicznie powinno zaowocować wzrostem wycen funduszu przynajmniej do średnich, a wiec całkiem dużo.

Reasumując. Na akcje naszym zdaniem jest jeszcze za wcześnie. To znaczy ryzyko do potencjalnego zysku jest dla nas jeszcze na nieakceptowalnym poziomie. Natomiast rynek obligacji i funduszy obligacji skarbowych może okazać się gwiazdą drugiego półrocza. Jeżeli rzeczywiście wstrzymane zostaną kolejne podwyżki stóp procentowych, to fundusze obligacji powinny wygenerować satysfakcjonujące stopy zwrotu. Ryzyko na dziś jest w zasadzie jedno. Jest nim dalsza eskalacja konfliktu na Ukrainie, ale tego przewidzieć się nie da.

"Do przerwy 0:1"

Do każdej transakcji trzeba się jak najlepiej przygotować i zaplanować strategię na każdy “mecz”.
Ostateczny wynik i tak poznamy po końcowym gwizdku, bo w czasie meczu (roku) wszystko może się zdarzyć.