- Oferta
Tak jest po prostu fair.
- O nas
Kim jesteśmy, jak działamy?
- Ludzie z "Betonu"
Porozmawiajmy o...
- Przebieg Inwestycji
Wskaźniki inwestycji
- Komentarze
Aktualny skład portfela UFK
- Kariera
Rozpocznijmy współpracę
- Kontakt
Napisz lub zadzwoń
BEZPIECZNA PRZYSTAŃ
Do każdej transakcji trzeba się jak najlepiej przygotować i zaplanować strategię
na każdy “mecz”.
Ostateczny wynik i tak poznamy po końcowym gwizdku,
bo w czasie meczu (roku) wszystko może się zdarzyć.
BEZPIECZNA PRZYSTAŃ
Od 24 lutego skład naszego portfela nie uległ zmianie. Nadal posiadamy jedynie fundusze pieniężne. Tylko w najstarszych produktach Generali (tzw. „trójki”) 20 procent portfela to fundusz skorelowany ze złotem.
Kiedy dwa tygodnie temu (24 lutego) rynki finansowe zaliczyły pierwszy poważniejszy spadek po doniesieniach o pojawieniu się koronawirusa w Europie nikt nie wyobrażał sobie skali spadków, które nastąpiły na kolejnych sesjach giełdowych. Można było się nawet zastanawiać, czy tamte duże spadki z poniedziałkowej sesji nie były już kulminacją złych nastrojów z niedzieli. Również i nasza wyobraźnia nie sięgała tak daleko w negatywnym scenariuszu. Na giełdzie dopiero po fakcie wszystko staje się łatwe i oczywiste. Jak Państwo wiecie, konsekwentnie, zgodnie z naszą metodologią złożyliśmy zlecenia sprzedaży wszystkich UFK, przenosząc portfel do funduszy bezpiecznych (pieniężnych) respektując przyjęte przez nas „stop lossy”, czyli założone wcześniej linie obrony.
Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, że wartość naszego portfela obniży się o kilka procent, co samo w sobie było bardzo nieprzyjemnym doznaniem. Jednak po raz kolejny, z dzisiejszej perspektywy, okazało się, że złożenie zleceń sprzedaży na pierwszym spadku (24 lutego-zakładka historia zleceń) było jak najbardziej słusznym posunięciem. Dynamika i wielkość spadków w kolejnych dniach była w tamtym momencie nie do przewidzenia, ale dzięki szybkiej reakcji nie braliśmy już w nich udziału. Już od ponad dwóch tygodni skład naszego portfela jest jednorodny i są to jedynie fundusze pieniężne, czyli takie, które nie tracą na spadkach i pracują porównywalnie do lokat bankowych. Tak więc to co Państwo obecnie obserwują, czyli kolejne doniesienia o dużych spadkach na giełdach, nie dotyczą naszego portfela. „Zaparkowaliśmy” kapitał w funduszach pieniężnych i cierpliwie czekamy na zmianę sentymentu na giełdach.
Panika i dominujący strach przed skutkami koronawirusa w gospodarkach światowych codziennie spycha notowania giełdowe na coraz to niższe poziomy niewidziane niekiedy od wielu lat. Aby unaocznić skalę spadków pozwolę sobie przytoczyć suche, liczbowe fakty, czyli procentowe zmiany indeksów giełdowych z ostatnich trzech tygodni. Za początek obliczeń przyjęliśmy ostatnią sesję sprzed spadków, czyli sesję z piątku 21 lutego. Do dziś (11 marca) poszczególne rynki (indeksy) straciły na wartości odpowiednio: ropa: -37,8%; polski WIG20: -28%; brazylijska Bovespa: -25,7%; francuski CAC40: -23,6%; niemiecki DAX: -23,6%; polski indeks średnich spółek mWIG40: -21,3% i wreszcie amerykański S&P500: -18,8% i to zaledwie w dwa i pół tygodnia.
Czy tak gwałtowne obniżki giełdowych indeksów odzwierciedlają już kłopoty, ogólnie rzecz ujmując, gospodarki światowej, czy może jeszcze nadal spadać, czy już jest tanio i kiedy nastąpi koniec spadków, a kiedy zacznie rosnąć? To pytania, które codziennie stawiają sobie uczestnicy rynku kapitałowego. Od wielu lat nie mieliśmy do czynienia z taką dynamiką i gwałtownością spadków. Ale czy rzeczywiście musimy znać odpowiedzi na te pytania? Niekoniecznie.
Pragniemy Państwa uspokoić, że nie zamierzamy szukać „dołka” i wdawać się w giełdową przepychankę. Nie ma takiej potrzeby i jednocześnie takie podejście do sprawy narażałoby nasz portfel na straty. Aby „odrobić” kilka procent strat należy zarobić kilka procent, ale aby odrobić przykładowo 30 procent strat, wtedy musielibyśmy zarobić 50 procent. Gdyby portfel obniżył się o 50 procent, wtedy, aby powrócić do poprzedniego stanu należałoby już podwoić kapitał, a to byłoby już bardzo trudne. Krótko rzecz ujmując, nie zamierzamy trafić w „dołek” i zgadywać kiedy zacznie rosnąć. Wiemy jedno: im szybciej i więcej spada, tym więcej pojawi się okazji na naprawdę duże zyski. Jednak, aby one się pojawiły nie wolno w złym okresie zanadto uszczuplić kapitału. Trzeba natomiast być gotowym na pojawienie się i wykorzystanie okazji, które wcześniej, czy później nadejdą.
Najlepszym dla nas okresem był dotychczas rok 2009, kiedy to zarobiliśmy prawie dokładnie 50 procent na portfelu, a było to po fatalnym roku 2008, kiedy to giełdy spadły od szczytu do dołka ponad 60 procent. W spadkach nie braliśmy udziału, natomiast wykorzystaliśmy tylko część okazji, które się pojawiły praktycznie na wszystkich rynkach kapitałowych.
Tak duże tąpnięcie na giełdach nie jest czymś nowym i pojawia się co kilka lat. W załączniku umieściliśmy wykres polskiego WIGu20 na przestrzeni ostatnich ponad dwudziestu lat. Okazuje się, że spadek z jakim mamy obecnie do czynienia nie jest czymś nowym. Oczywiście za każdym razem przyczyna spadku była inna, ale schematy przebiegu notowań w gruncie rzeczy były podobne. Od 1998 roku taki krach giełdowy, z jakim mamy obecnie do czynienia wydarzył się już pięciokrotnie, ten jest szósty. Na wykresie oznaczyliśmy je kolejnymi cyferkami. Pokazujemy ten wykres nie dlatego, aby straszyć, ale wręcz przeciwnie, aby pokazać przed jaką szansą na duże zyski jesteśmy, oczywiście pod warunkiem nie powiększania strat, nie szukania dołka i pod warunkiem wykazania się cierpliwością przy podejmowaniu decyzji o zakupach.
Żółtymi elipsami zaznaczyliśmy obszar formowania się formacji, poprzedzających duże wzrosty. Strzałkami zaznaczyliśmy miejsca, w których powinno się zapełnić portfel funduszami akcyjnymi. Jak Państwo widzą, nie są to poziomy najniższych cen, tylko poziomy już po wzrostach, które potwierdzają budowanie się trendu wzrostowego. Szukanie dołków doprowadza z reguły do powiększania strat i po prostu nie ma sensu:
Reasumując: im szybciej i bardziej spada, tym koniec spadków i pojawienie się okazji inwestycyjnych jest coraz bliżej. Jednak mimo tego, jeszcze nie warto się spieszyć z zakupami. To czas giełdowych „harcowników” i dopiero po znalezieniu punktu równowagi i utworzeniu się formacji dołkowej można będzie kupować i zarabiać. Kiedy to nastąpi i na jakim poziomie nie wiemy, ale aby solidnie zarobić nie trzeba zgadywać. Prawdopodobnie, jak zwykle zresztą, nastąpi to w momencie kiedy kolejne złe informacje nie będą generowały już kolejnych przecen. Dziś, pojawiające się dobre informacje (obniżka stóp procentowych w USA i w Wielkiej Brytanii) były jedynie motywem do krótkich korekt wzrostowych, które niczego nie zmieniły.